KiełBurger zero FIT & waste

Przybyłem po pracy do domu, a żona mi oznajmiła, że mój obiad zjadł syn. Do tego wcześniej zdjęcie obiadu mi przysłała podpisane zachęcająco "Bliny z grilowana cukinia, rukola, zapiekana serrano i parmigiano ;)", co bym jeszcze bardziej głodny się zrobił.

Chciał nie chciał, otworzyłem lodówkę i zgarnąłem co miałem pod ręką. Tak oto wyszła całkiem smaczna kanapka.
Zero waste - wykorzystałem resztki, które zaraz by trafiły do kosza. Kiełbasa i warkocze serowe bez obróbki termicznej były raczej tylko dla odważnych :P, a bułka na burgery już z tydzień (jak nie lepiej) otwarta leżała. No i wpisuje się w (podobno) popularny trend. 
Zero FIT - żeby nie było wątpliwości. Z dietą ma tyle wspólnego co Maliniak z dobrym rapem. 

No to jedziemy: 

ok 100g kiełby wiejskiej (lub takiej jaką się ma pod ręką, może też być piętka szynki, tylko wtedy sobie trzeba doprawić mocniej)
1 jajko (no to dobrze, żeby było w miarę świeże ;) )
tymianek
bułka (najlepiej na hamburgera)
sos barbecue (ale może być też klasyczny ketchup - raczej nie będą pasować sosy na majonezie) 
warkocz serowy z oscypka (może być też inny ser)
cebulka prażona
oliwa do smażenia

Kiełbasę (jak schodzi skórka to git - ściągamy, jak nie to też dobrze) lub wędlinę siekamy na drobne kawałki. Bardzo drobne. Możemy też przemielić przez maszynkę, ale to dużo mycia potem. Posypujemy połową łyżeczki tymianku. Jajko wbijamy do naczynia i mieszamy do uzyskania jednokolorowej masy. Połowę jajka odlewamy do np. kieliszka. Do pozostałej połowy wsypujemy kiełbasę i zanim zaczniemy mieszać nagrzewamy oliwę na średniej wielkości patelni (6/9, nie za mocno, tak żeby się spokojnie smażyło).  
Teraz dopiero rękami mieszamy kiełbasę z jajkiem - wcześniej tego nie robiliśmy, bo po co dwa razy brudzić ręce? Formujemy kulkę dość mocno ściskając (żeby usunąć powietrze i jak najlepiej połączyć składniki). Delikatnie spłaszczamy na grubość ok 1-1,5cm i wkładamy na patelnię. Teraz można umyć ręce. 
Smażymy na 3 razy. Pierwszy raz obracamy (najlepiej jakąś płaską packą, żeby się nie rozpadło) jak zacznie wyciekać jajko. Na drugi (i ostatni) obrót czekamy dłużej, aż będzie mocno brązowe. Jeśli mamy warkocze serowe, robimy z nich gniazdo puste w środku. Następnie, w zależności od sera: oscypek kładziemy na patelni, inny ser na mięsie. Jak mamy do dyspozycji tylko zwykły ser w plasterkach, nikt tu wybrzydzać nie będzie - na mięso go. Bułkę przekrojoną na pół też wrzucamy na patelnię. Pamiętacie o jajku w kieliszku? Na ogień i szczypta soli.
Kiedy pieczywo będzie już złote... obracamy jajko. Dół bułki wyjmujemy na talerz. Kładziemy kolejno mięso, placek z jajka i ser. Do gniazda wsypujemy prażoną cebulkę. Drugą część bułki smarujemy sosem od środka i zamykamy kanapkę. 

Smacznego!